wrz 29 2016

Od początku


Komentarze: 0

Zastanawiam się jak tu zacząć. Może od początku. Chciałabym opowiedzieć o moim życiu z otyłością od wczesnego dzieciństwa. Każdy kilogram nadprogramowy determinuje moją psychikę, ma wpływ na kontakty z otoczeniem na każdą, nawet banalną, decyzję. Od początku, moja mama wspomina, że jak byłam niemowlakiem (a było to już 37 lat temu), jadłam 2 razy więcej niż to było przypisane do wieku. Nie zasnęłam póki nie byłam najedzona i spałam do momentu aż zgłodniała. Biorę pod uwagę, że te wspomnienia są zniekształcone upływającym czasem, ale pewnie coś w nich prawdy jest. W każdym razie tak sukcesywnie tyłam. Pamiętam moment, gdy uświadamiałam sobie, że jestem większa niż moi luwieśnicy - to był moment, gdy zaczęłam się zamykać i zaczęły się pierwsze kompleksy. Niestety rodzice nie mieli takiej świadomości, by móc zapobiec burzeniu całej wartości mojej z każdym dniem, miesiącem, rokiem poczucie mojej wartości malało. Na chwilę (około 4 lata) wzrosło w technikum, gdzie byłam doceniana za osiągnięcia w nauce. Później sudia, akademik - duży stres i kolejne kilogramy. Pod koniec studiów wziełam się za siebie i przyszła pierwsza drakońska dieta, gdzie jadłam tylko 1 posiłek dziennie - zupę na stołówce studenckiej. Wytrzymałam kilka miesięcy, prawie osiągnęłam sukces, bo ważyłam około 70 kg - jeszcze kilka kilogramów i byłaby norma (169 cm wzrostu). Niestety studia się skończyły wróciłam do domu, zaczeły się problemy z wejściem w dorosłe życie (pracą) i znów kilogramy poszybowały w górę jak szalone (po kilku miesiącach ważyłam ponad 100 kg.) Przy okazji ogromny konflikt z rodzicami, przeprowadziłam się do mieszkania po babci i musiałam mieszkanie i siebie utrzymać bez żadnej pomocy i pracy. Popadłam w spore długi, kłopoty i kolejne kilogramy. O tym i steszczenie kolejnych lat mojego życia już niebawem. Mam nadzieję, że ktoś to przeczyta i czekam na komentarze.

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz